Jestem świeżo po zakończeniu lektury "Ducha króla Leopolda" i przez zaciśnięte gardło mogę teraz jedynie wyksztusić dwa słowa komentarza: Horror... horror...
Minęło już kilka dni i nabrałam dystansu na tyle, żeby podzielić się skrawkami myśli na tematy poruszane w książce. A jest ich wiele.
Po pierwsze: król Belgów Leopold II. Jeden człowiek, wyniesiony na tron dopiero co powstałego niewielkiego państewka europejskiego, mający kompletnie nie udane życie rodzinne, postanowił posiąść kolonię. Na własność. Mistrz public relation przez dekady utrzymywał, że stworzył wolne państwo w Środkowej Afryce niosąc kaganek cywilizacji, oświaty i wolny handel w te dzikie rejony, walcząc zaciekle z złymi arabskimi handlarzami niewolników, a wszystko to pro bono publico. Rzeczywistość jednak ukazuje jeden z najbardziej krwawych systemów niewolniczych, który pochłoną, jak się szacuje, około 10 milionów ludzi (tutaj można przeczytać skrót historycznych wydarzeń opisywanych w książce).
Po drugie: jego przeciwnicy. Zadziwiające jest, jak łatwo autor potrafił wytłumaczyć, czy też zrozumieć uwarunkowania, podłoże psychologiczne i sytuację materialną ludzi, którzy wprowadzili lub kontynuowali wyzysk i okrucieństwa w Kongu, podczas gdy zupełnie nie mógł pojąć motywów Edmunda Dene Morela, który, zrozumiawszy co tam się naprawdę dzieje, nie dość, że zrezygnował z pracy na parowcu mającym transportować w jedną stornę - broń i wojsko, a w drugą - zrabowane dobra z rzekomo Wolnego Państwa, to jeszcze poświęcił resztę swojego życia na walce z tym zbrodniczym systemem. Skąd wzięło się w nim wysokie poczucie moralności, pozwalające na walkę zwykłego chłopca ze średniej warstwy społecznej ze śwatową potęgą? U jego boku stanął także Irlandczyk Roger Casement, który w końcu próbował walczyć z kolonializmem w ogóle. Nie zapominajmy rónież i pierwszych, którzy sprzeciwili się traktowaniu tubylców Kondu - amerykańskim podróżniku George’u Washingtonie Williamsie, jego rodaku, czarnoskórym misjonarzu Williamie Sheppardzie oraz nigeryskim współpracowniku Morela - Hezekiahu Andrew Shanu.
Po trzecie (choć może powinno być na pierwszym miejscu): sam region Środkowej Afryki, okolice rzeki Kongo. Nie posiadamy zbyt dużej wiedzy o tym, co zniszczył Leopold, ale, jak podaje Hochschild, na terenie najętym przez króla Belgów istniało kilka królestw o skomplikowanej strukturze administracyjnej i etykiecie dworskiej. Dzięki misjonarzowi Sheppardowi wiemy nieco więcej o ludzie Kubo, którego sztuka zainspirowała powstanie w Europie jej naśladownictwa - kubizmu.
Po czwarte: historia myśli, poglądów i stereotypów. Autor zaznacza wielokrotnie, że sam rasizm, czy idea kolonializmu nie były uważane za coś nagannego, a krzywdy dziejące się tysiące kilometrów dalej niewiele mieszczan obchodziły. Instytucja założona przez Morela i Casementa walczyła o to, aby oddać Kongo pod rządy Belgii, aby nie była własnością jednego człowieka, a nie o to, by oddać tubylcom im ziemie, ponieważ taka idea była zbyt wywrotowa i nie zdobyłaby nigdzie poparcia. Belgowie nie mieli najwięcej pretensji do swojego króla z powodu jego bogadzenia się na wyzysku i okrutnych warunków pracy Kongijczyków, ale bardziej mieli mu za złe związek z młodą kurtyzaną.
Po piąte: kolonializm. Ówczesna sytuacja w innych regionach niewiele tak naprawdę się różniła od tego, który stworzył Leopold. W siąsiednim Kongu francuskim skala uciśnienia było co najmniej podobna - wiele ludzi uciekając przed reżimem Leopolda na drugą stronę rzeki na terytorium Frnacji, po krótkim czasie wracała z powrotem. Niemcy w Aryce Południowo-Zachodniej (dzisiejszej Namibii) wybili jedną grupę etniczną nie siląc się nawet na pozory dobrej woli. Casement, kiedy wylądował na placówce w Brazylii był zdruzgotany, że wszędzie dzieje się ten sam koszmar.
Po piąte: kolonializm. Ówczesna sytuacja w innych regionach niewiele tak naprawdę się różniła od tego, który stworzył Leopold. W siąsiednim Kongu francuskim skala uciśnienia było co najmniej podobna - wiele ludzi uciekając przed reżimem Leopolda na drugą stronę rzeki na terytorium Frnacji, po krótkim czasie wracała z powrotem. Niemcy w Aryce Południowo-Zachodniej (dzisiejszej Namibii) wybili jedną grupę etniczną nie siląc się nawet na pozory dobrej woli. Casement, kiedy wylądował na placówce w Brazylii był zdruzgotany, że wszędzie dzieje się ten sam koszmar.
Po szóste: zacieranie "brudnych kart historii". W Belgijskim muzeum kolonializmu wiele jest informacji na temat dzielnych zdobywców Afryki i ich trofeach, jednak nic nie mówi odwiedzającym jak wiele ludzi oddało życie za ten triumf "małych ludzi". Belgowie nie znają tej części historii ich kraju. Co więcej, jeden z ambasadorów Belgii, Jules Marchal, natrafił na wzmiankę o ofiarach kongijskich za czasów panowania tam król Leopolda II próbował zwrócić się bezpośrednio do archiwów państwowych i nie pozwolono mu się dostać do dokumentów w tych lat istnienia państwa, jeśli by nie przysiągł, że nie wykorzysta nigdzie tych informacji.
Niewiele zbrodni jest tak naprawdę upamiętnionych. Holocaust Żydów został udokumentowany i upamiętniony najprawdopodobniej dzięki temu, ze zdarzył się na terenie biurokratycznej Europy, ale nawet w Niemczech nie ma nigdzie upamiętnienia ofiar z ludu Herero z Afryki Południowo-Zachodniej.
Jak wiele nie wiemy o ludobójstwach i innych zbodniach przeciwko ludzkości popełnianych za naszymi plecami, albo, co gorsza, w naszym imieniu? Względem tych, co już się wydarzyły, najlepsze, co możemy zrobić - to pamiętać; żeby oddać cześć ofiarom i mogłby zaznać spokoju, oraz żeby nie dopuścić, aby coś podobnego wydarzyło się ponownie na naszych oczach.
Niewiele zbrodni jest tak naprawdę upamiętnionych. Holocaust Żydów został udokumentowany i upamiętniony najprawdopodobniej dzięki temu, ze zdarzył się na terenie biurokratycznej Europy, ale nawet w Niemczech nie ma nigdzie upamiętnienia ofiar z ludu Herero z Afryki Południowo-Zachodniej.
Jak wiele nie wiemy o ludobójstwach i innych zbodniach przeciwko ludzkości popełnianych za naszymi plecami, albo, co gorsza, w naszym imieniu? Względem tych, co już się wydarzyły, najlepsze, co możemy zrobić - to pamiętać; żeby oddać cześć ofiarom i mogłby zaznać spokoju, oraz żeby nie dopuścić, aby coś podobnego wydarzyło się ponownie na naszych oczach.
Komentarze
Prześlij komentarz