Swoją książkową przygodę z blogowaniem chciałabym zacząć od literatury kraju, który jest tak różny od mojego natywnego, jak tylko można by sobie wyobrazić. Nie tylko położenie geograficzne i klimat, ale sama różnorodność społeczeństwa oraz liczba języków, którymi się posługują mieszkańcy. Mimo wszystko wgłębiając się w południowoafrykańską literaturę słyszę znaną melodię, odnajduję coś bliskiego i zrozumiałego.
Książka południowoafrykańskiej noblistki, której w polskim tłumaczeniu tytuł brzmi "Zachować swój świat" (ang. The Conservationist), to dzieło wybitne. Nadine Gordimer z wielkim kunsztem oprowadza nas po skomlikowanym społeczeństwie swojego kraju z czasów apartheidu. Biali zamożni z Towarzystwa, proszone kolacje i podróże międzykontynentalne istnieją obok świata czarnych pomocników rolnych żyjących w blaszakach, hinduskich właścicieli wiejskich sklepików, burów oraz miejskiej biedoty i afrykanerskich buntowników.
Główny bohater powieści Mehring, bogaty potentat zajmujący się surówką żelaza, kupuję farmę nieopodal miasta - co ostatnio bywa modne w Towarzystwie jako wtórny sentymentalizm, powrót do natury, czy jeden ze sposobów weekendowej ucieczki za miasto. Jest rozwodnikiem; jego była żona mieszka w Stanach Zjednoczonych, a on dostał pełne prawa opieki nad ich nastolenim zbuntowanym synem, który spędza cały rok w szkole z dala od domu. Wspomina ciągle swoją kochankę, żonę profesora uniwersyteckiego, przedstawicielkę białej lewicowej inteligencji, która siedzi w jego głowie i cały czas wypowiada "swoje" kwestie na temat różnych jego zachowań. Zakupioną farmą zajmuje się Jakobus, który, mimo, iż traktowany jako gorsza rasa, okazuje się nad wyraz sprytny, zaradny i znający nie tylko swój farmerski fach, ale też ludzi; z czasem wydaje się, że jest jedynym przyjacielem Mehringa. Jest również rodzina hinduska, która gnieździ w przysklepowym domu, również zatrudniająca czarnych. Hindusi wydają się żyć obok, są sprytni, wiedzą, jak się zachować, kogo przekupić; nie są ani czarni, ani biali, nie mają wrogów ani w jednych, ani w drugich, chociaż, wydaje się, że są pogardzani zarówno przez jednych jak i drugich.
I jest też trup. Znaleziony na początku powieści nad rzeką przy jednym z pól przewija się aż do jej zakończenia, razem z lękiem przed śmiercią, zapomnieniem, poczuciem pokonania, niepewnością słuszności wybieranych decyzji.
Podsumowując - książka JEST warta uwagi. Polecam. Zapraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz