Jestem świeżo po zakończeniu lektury "Ducha króla Leopolda" i przez zaciśnięte gardło mogę teraz jedynie wyksztusić dwa słowa komentarza: Horror... horror... Minęło już kilka dni i nabrałam dystansu na tyle, żeby podzielić się skrawkami myśli na tematy poruszane w książce. A jest ich wiele. Po pierwsze: król Belgów Leopold II. Jeden człowiek, wyniesiony na tron dopiero co powstałego niewielkiego państewka europejskiego, mający kompletnie nie udane życie rodzinne, postanowił posiąść kolonię. Na własność. Mistrz public relation przez dekady utrzymywał, że stworzył wolne państwo w Środkowej Afryce niosąc kaganek cywilizacji, oświaty i wolny handel w te dzikie rejony, walcząc zaciekle z złymi arabskimi handlarzami niewolników, a wszystko to pro bono publico . Rzeczywistość jednak ukazuje jeden z najbardziej krwawych systemów niewolniczych, który pochłoną, jak się szacuje, około 10 milionów ludzi ( tutaj można przeczytać skrót historycznych wydarzeń opisywanych w ks...