Przejdź do głównej zawartości

Sucha biała pora

Miała być lekturą na podróż, a stała się lekturą "przedpodróżowa", która tylko obejdzie się smakiem dotarcia fizycznie do kontynentu-matki, ale powieść tak mnie wciągnęła, że nie udało mi się jej odłożyć zanim nie skończyłam. 
Przemyślenia spisuję dopiero po powrocie, bez pierwszego powiewu świeżości i pełnej pamięci wrażenia, jakie na mnie zrobiła. Jednak nie jestem pewna, czy ten dystans zmienił cokolwiek w postrzeganiu książki.




Opowieść zaczyna się intrygująco. Pisarz popularnych powieści dla kobiet dostaje od swojego dawno niewidzianego przyjaciela "coś na przechowanie", a następnie w niedługim czasie po tym, ginie w wypadku samochodowym w dordze na pocztę, jak informuje notka w gazecie. List, który pośmiertnie przychodzi do rzekomego autora powieści umacnia go w przekonaniu, że musi napisać o sprawie przyjaciela. Zbiera do kupy zapiski z dziennika, wycinki z gazet i zdjęcia, którymi dysponuje i prowadzi narrację godną powieści kryminalnej, opowiadając historię zwykłego człowieka, który nagle poczuł, że musi w swoim życiu zrobić coś, co zrobić należy. 

Zwykły człowiek był biały i był nauczycielem w białej szkole w Johanesburgu w czasach apartheidu. Wstawił się za czarnym przyjacielem, który chciał się tylko dowiedzieć co stało się z jego synem. Po wielu tygodniach poczukiwań okazało się, że syna aresztowała policja w trakcie uczniowskich protestów, a po miesiącu pisania wniosków i próśb zezwolenia spotkania, stwierdzono zgon z "przyczyn naturalnych" i odmówiono wydania ciała. 

Nie zdradzając dalszych wydarzeń wsponę tylko, że opowieść została oparta na kilku rzeczywistych wydarzeniach, co dodatkowo wzmacnia jej znaczenie. Książka na początku szczęśliwie uniknęła cenzury państwowej dzięki ignorancji cenzorów stwierdzających, że jest kiepska i nikt nie będzie jej czytać. Na nieszczęście dla nich - niedocenili jej, gdyż pozycja zaczęła dostawać nagrody za granicą i zyskała sporą popularność, robiąc "złą prasę" ówczesnemu rządowi RPA. Sam autor w jednej z wypowiedzi przyznał, że napisał ją 
By nikt więcej nie mógł powiedzieć "Nie wiedziałem".
Poza lekkością pióra i oczywistym społeczno-politycznym znaczeniem książka posiada również wymiar ogólny, co sprawia, że nadal jest obecna w literaturze, a nie tylko w historii. Mówi o człowieku i jak nim pozostać, mimo, że wszystko w okół, cały system, kultura i społeczna piramida wydają się być kompletnie odczłowieczone; o tym, jak podjąć "słuszą walkę" i stanąć po stronie sprawiedliwości, nawet jeśli miałoby się stać tam samemu.

Sa tylko dwa szaleństwa (...) Pierwsze, to wiara, że można wszystko. drugie, to wiara, że nie można nic.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy można wyzbyć się samotności?

Przyznam, że trochę na oślep i po omacku wybieram japońską lekturę, sugerując się wiadomościami znalezionymi w Internecie oraz własną (bądź co bądź kobiecą) intuicją. I właśnie tak trafiłam na „Kokoro”, czyli „Sedno rzeczy” Natsume Sōsekiego, i przez przypadek odkryłam perełkę. Być może to dzięki samemu autorowi, który był z wykształcenia anglistą i wykładowcą literatury angielskojęzycznej, jest bardziej zrozumiała i europejska od innych powieści z dalekich wysp, na które dotąd trafiłam - albo też może po prostu najważniejsze zagadnienia moralne dotyczą każdego, bez względu na miejsce urodzenia. Narratorem powieści jest tokijski student, który zaprzyjaźnia się z enigmatycznym starcem, żyjącym z dala od ludzi ze swoją piękną żoną, praktykującym jedynie comiesięczne wyprawy na grób przyjaciela. Nie utrzymuje kontaktów z rodziną, nie ma bliskich przyjaciół, nie pracuje. Skrywa jakąś tajemnicę, którą młody chłopak stara się zgłębić, stopniowo się do niego przybliżając. Starzec jest bar...

Duch króla Leopolda

Jestem świeżo po zakończeniu lektury "Ducha króla Leopolda" i przez zaciśnięte gardło mogę teraz jedynie wyksztusić dwa słowa komentarza:  Horror... horror... Minęło już kilka dni i nabrałam dystansu na tyle, żeby podzielić się skrawkami myśli na tematy poruszane w książce. A jest ich wiele. Po pierwsze: król Belgów Leopold II. Jeden człowiek, wyniesiony na tron dopiero co powstałego niewielkiego państewka europejskiego, mający kompletnie nie udane życie rodzinne, postanowił posiąść kolonię. Na własność.  Mistrz public relation przez dekady utrzymywał, że stworzył wolne państwo w Środkowej Afryce niosąc kaganek cywilizacji, oświaty i wolny handel w te dzikie rejony, walcząc zaciekle z złymi arabskimi handlarzami niewolników, a wszystko to pro bono publico . Rzeczywistość jednak ukazuje jeden z najbardziej krwawych systemów niewolniczych, który pochłoną, jak się szacuje, około 10 milionów ludzi ( tutaj można przeczytać skrót historycznych wydarzeń opisywanych w ks...